Zmiana waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych
Z nadejściem 2015 roku rząd zaproponował zmiany polegające na wprowadzeniu gwarantowanych podwyżek świadczeń emerytalno-rentowych. Projekt przedstawiło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.
W związku ze zwiększeniem wskaźnika waloryzacji rent i emerytur, świadczenia te wzrosną o 20% realnego wzrostu przeciętnej płacy w poprzednim roku kalendarzowym. Ponadto od roku 2015 najniższy poziom świadczeń byłby dodatkowo chroniony dzięki wprowadzeniu minimalnej kwoty podwyżki, tj. 36 zł. Jej wysokość warunkowana jest prognozowanym poziomem waloryzacji, który w kolejnym roku ma wynosić 101,08 zł.
Z szacunków Ministerstwa wynika, że jeśli zmiany wejdą w życie najbardziej skorzystają na nich ci świadczeniobiorcy, którzy pobierają rentę lub emeryturę w wysokości nieprzekraczającej 3333, 33 zł miesięcznie. Z tego wynika, że podwyżkę większą niż dotychczas otrzyma prawie 92% emerytów i rencistów pobierających świadczenia z ZUS, 100% pobierających zasiłki przedemerytalne i renty socjalne oraz 100% osób otrzymujących emerytury lub renty z KRUS.
Jednak założenia te są dość optymistyczne, gdyż zdaniem wielu ekonomistów wskaźnik waloryzacji nie osiągnie szacowanego poziomu. Od lipca bowiem krajowa gospodarka zaczęła odczuwać deflację, czyli spadek cen, który z upływem czasu może się pogłębiać, w związku z prowadzeniem przez Rosję embarga na wiele unijnych, w tym również polskich produktów.
Ważne w proponowanych zmianach jest to, że podwyżka w kwocie 36 zł nie obejmuje każdego rodzaju świadczeń, bo na przykład renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy i renty inwalidzkie III grupy zostaną podwyższone o 27 zł.
Dla świadczeniobiorców, których renta lub emerytura przekracza określony próg 3333,33 zł, podwyżka będzie przyznawana na starych zasadach, gdyż w tym wypadku jest to rozwiązanie dla nich korzystniejsze. Wysokość podwyżki będzie więc ustalana na podstawie dwóch kryteriów, tj. inflacji i wzrostu płac.
Jeśli proponowane zmiany staną się rzeczywistością, zyska na tym wielu Polaków, a właściwie nikt nie straci. Może poza państwowym budżetem, który na ten cel musi wyłożyć 1,7 mld złotych. Oczywiście pojawiają się głosy, że termin ogłoszenia planowanych zmian nie jest przypadkowy i ma ścisły związek ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, ale faktyczne korzyści odczuje większość emerytów i rencistów.