Wzrost stóp procentowych – co to oznacza?
Po okresie rekordowo niskiej wartości wskaźników, niewątpliwie spowodowanym pandemią i potrzebą złagodzenia jej ekonomicznych skutków, 4 listopada 2021 r. Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o podwyższeniu głównej stopy procentowej o 75 pb. Jest to największy wzrost od sierpnia 2000 roku, ale przede wszystkim pierwsza tak duża podwyżka w ciągu ostatnich dziewięciu lat. Tym samym stopa referencyjna wynosi obecnie 1,25% w skali roku. Jakie wynikną z tego konsekwencje dla naszych domowych budżetów?
Dla kredytobiorców zwiastuje to jedno: droższe kredyty i wyższe raty. Specjaliści przewidują wzrost raty od kilkudziesięciu do nawet 150 zł miesięcznie. Nie da się ukryć, iż będzie to dodatkowe obciążenie finansowe, szczególnie w przypadku kredytów hipotecznych. Z drugiej strony jednak raczej nie zmusi to Polaków do zrezygnowania z marzeń o własnym mieszkaniu. Owszem, na skutek podwyżki stóp procentowych, część potencjalnych nabywców będzie musiała zmierzyć się ze zmniejszoną zdolnością kredytową. W obawie przed dalszymi wzrostami rat i cen prawdopodobnie i tak zdecydują się na zakup nieruchomości, tylko tańszych, w innej lokalizacji, lub o mniejszej powierzchni.
Teoretycznie każde podniesienie stóp procentowych powoduje wzrost zainteresowania lokatami, na których będzie można zarobić więcej niż wcześniej. Obecna sytuacja jednak, przy realnej, ujemnej stopie procentowej powoduje, iż lokaty bankowe czy krótkoterminowe obligacje skarbowe nie są w stanie uchronić nas przed wzrostem cen towarów i usług . Nie da się ukryć, że choć bardziej ryzykowną, ale jednak bezpieczniejszą alternatywą lokowania kapitału będą nieruchomości, fundusze inwestycyjne, itp. Stopy procentowe rosną z bardzo niskiego poziomu, dlatego ich nieznaczne podniesienie nie będzie miało większego wpływu na korzystniejsze oprocentowanie lokat. Musiałyby one wzrosnąć do poziomu powyżej inflacji (w październiku wynosiła ona 6,8%), co jest dzisiaj absolutnie nierealne.
Właśnie szybko rosnąca inflacja jest głównym powodem listopadowej podwyżki. Manipulowanie stopami procentowymi jest podstawowym narzędziem banku centralnego do jej kontrolowania. W założeniu wzrost powinien spowodować zmniejszenie popytu na kredyty. To z kolei przełoży się na stopniowe tłumienie inflacji – konsumpcja spadnie, a w konsekwencji także ceny. Restrykcyjna polityka monetarna, bo o niej mowa, nie powinna być jednak realizowana zbyt gwałtownie. Zainteresowanie coraz droższymi pożyczkami będzie spadało. W konsekwencji, zamiast inwestycji w firmach zaczniemy obserwować cięcia kosztów i wzrost bezrobocia. Konsumenci zaczną minimalizować wydatki. Trzymanie funduszy na lokacie stanie się bardziej opłacalne niż ryzykowne inwestycje. PKB spadnie i w efekcie mamy widmo stagnacji gospodarczej.
Możemy dużo spekulować odnośnie do naszej nadchodzącej sytuacji ekonomicznej i gospodarczej. Jedno wydaje się pewne, że jakiekolwiek obniżenie stóp procentowych jest już mało prawdopodobne. Przy blisko 7-procentowej inflacji, najwyższej od 20 lat, eksperci są zgodni, spodziewać możemy się raczej tylko kolejnych wzrostów.