Umowy o pracę mniej popularne
Wskutek pandemii koronawirusa pracodawcy zaczęli poszukiwać oszczędności częściej niż zwykle. Szukają ich między innymi w formie zatrudnienia swoich pracowników. Coraz częściej nie zatrudniają już na umowę o pracę, wybierając raczej umowy cywilnoprawne, a tych już zatrudnionych na etacie starają się przekonać do otworzenia własnej działalności gospodarczej i rezygnacji z umowy o pracę na rzecz samozatrudnienia.
Powody zwalniania pracowników
Skutki pandemii spowodowały, że przedsiębiorcy nie tylko zwalniają pracowników, ale również przestają tworzyć nowe miejsca pracy. W ramach oszczędności przestali również zatrudniać na umowę o pracę, a w to miejsce zawierają umowy cywilnoprawne. Wskutek działań rządu Polacy być może będą chcieli przechodzić na samozatrudnienie, które wydaje się bardziej opłacalne z powodów ekonomicznych – głównie ze względu na niższe opodatkowanie od zwykłej umowy o pracę. Z tego powodu również pracodawcy chętnie przystaną na zmianę formy zawartej już umowy, licząc na zmniejszenie kosztów firmy. Taka sytuacja była widoczna już podczas poprzednich załamań rynku, jednak jak duża będzie skala tego zjawiska w związku z epidemią koronawirusa, tego jeszcze nie można przewidzieć.
Przedsiębiorstwa dostosowują liczbę pracowników do aktualnego popytu. Dobra wiadomość jest taka, że ponad połowa pracodawców deklaruje utrzymanie obecnej ekipy co najmniej do końca 2020 roku. Takiego podejścia nie zmienia ani stan pandemii, ani spadek obrotów. Gdy jednak wystąpi silna recesja, możliwe jest zaobserwowanie trendu masowego przechodzenia na emerytury oraz większa niż zwykle rotacja pracowników powiązane z masowymi zwolnieniami czy zmianą formy umowy. Rynek po powrocie do stanu sprzed pandemii może wykazywać zapotrzebowanie na inne kompetencje niż dotychczas. W cenie będą wszelkie umiejętności możliwe do wykorzystania online, a to będzie się wiązało również z formą zatrudnienia – zamiast pracy na etat zawierane będą zapewne umowy cywilnoprawne.
Ile potrwa likwidacja stanowisk pracy?
To, ile potrwa likwidacja stanowisk pracy, to trudna do przewidzenia kwestia, która będzie zależeć od możliwości wytwórczych polskich przedsiębiorstw. Stan zawieszenia trwa na razie zbyt krótko, by ocenić, jak sytuacja rozwinie się w późniejszym czasie. Najbardziej optymistyczny wariant przewiduje brak masowej likwidacji miejsc pracy, lecz nieuniknione wydaje się ograniczenie bazy wytwórczej. Chwilowa redukcja zatrudnienia będzie możliwa do odbudowania poprzez późniejsze przywracanie tymczasowo zlikwidowanych miejsc pracy.
Niestety, wiele osób żywi obawy, iż lockdown wywoła dużo poważniejsze konsekwencje na rynku, takie jak nie tylko brak popytu, ale również mniejszą podaż. W najgorszej sytuacji wiele firm nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb klienta, a co za tym idzie, firmy nie będą zatrudniały nowych pracowników, w szczególności na bardziej problematyczne dla pracodawców umowę o pracę.