Emerytury obywatelskie – nowy pomysł ministerstwa
System emerytalny wymaga reform. Dobrze wie o tym społeczeństwo, jaki i rząd. Tylko poprzez wprowadzenie korzystnych zmian zapewnimy sobie warunki na starość. Dotychczas, każdy z nas na własną emeryturę zbiera sam – odprowadzając składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, gomadząc środki w Otwartych Funduszach Emerytalnych i dobrowalnie na Indywidualnych Kontach Emerytalnych. Ministerstwo Pracy, ma jednak pomysł, by podstawową emeryturę zapewnić każdemu. Bez względu na to, czy opłaca ubezpieczenie emerytalne.
Minister Jolanta Fedak ujawniła, że ministerstwo pracuje nad nowym projektem, który przewiduje wprowadzenie emerytur społecznych. Mimo że nie znamy jeszcze konkretów, pomysł wzbudził spore kontrowersje wśród finansistów i pracodawców. Wszystko dlatego, że przewiduje on wypłaty emerytury wszystkim, nawet tym, którzy w wieku produkcyjnym nie odprowadzali składek do ZUS.
Ministerstwo zgodnie broni jednak projektu. Jego zdaniem emerytury obywatelskie muszą zostać wprowadzone, by zapewnić godną starość obywatelom. Osoby, które nie wypracowałyby sobie emerytury co miesiąc miałyby dostawać ok. 706 zł. Zdaniem Fedak wypłaty emerytury w sumie wiązałyby się z mniejszymi kosztami niż wypłaty zasiłków, które prowadzone są obecnie. Nad podobnym rozwiązaniem pracuje juz Wielka Brytania, a cała Unia poddaje ten temat żywej dyskusji.
Mimo to emerytury obywatelskie to zły pomysł zdaniem specjalistów od finansów i pracodawców. Mogłyby spowodowac nowe, niebezpieczne zjawisko. Pewna emerytura nie zachęcałaby do pracy, przez co nie generowałaby dochodów do budżetu państwa. Część pracowników wolałaby bowiem pracować „na czarno”. Oprócz tego taki system byłby krzywdzący dla pracującej i odprowadzającej składki częsci społeczeństwa. Z założenia jest więc niesprawiedliwy społecznie.