Stagflacja – na czym polega?
Zdaniem ekspertów zarówno w Polsce, jak i w całej Europie coraz bardziej realne staje się ryzyko stagflacji. Co to oznacza, skąd się bierze i jakie niesie ze sobą konsekwencje?
Stagflacja to zjawisko ekonomiczne, które realnie wpływa na jakość życia obywateli, ceny nieruchomości, działania inwestorów. Ze stagflacją mamy do czynienia w sytuacji, gdy następuje spowolnienie gospodarcze przy jednoczesnym wzroście inflacji. Zazwyczaj zjawiska te nie idą ze sobą w parze, ponieważ inflacja zwykle wiąże się z rozwojem gospodarki i towarzyszy jej wzrost koniunktury.
Kiedy gospodarka jest w fazie rozwoju, rośnie PKB, a jednocześnie rośnie także inflacja. W sytuacji odwrotnej PKB spada, gospodarka jest w fazie kryzysu, rośnie poziom bezrobocia, ale wobec obniżonego popytu, zahamowany zostaje też wzrost cen towarów i usług, a więc znika problem inflacji. Stagflacja jest efektem występowania na rynku tzw. szoku podażowy, do którego doprowadzić mogą na przykład problemy z dostępem do kluczowych surowców, zmowa dostawców czy błędne decyzje polityczne. W rezultacie ceny towarów zaczynają rosnąć, a produkcja przemysłowa zaczyna spadać, mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, które jednak nie ogranicza inflacji.
Gdy inflacja rośnie, w górę idą też ceny żywności, odzieży, elektroniki, ale także nieruchomości. W obawie przed spadkiem wartości oszczędności ludzie chętnie inwestują je w mieszkania lub cenne kruszce jak na przykład złoto. Kiedy dochodzi do stagflacji, popyt na produkty i usługi spada. Zwykle jednak zainteresowanie zakupem mieszkań, domów, czy ziemi pozostaje na wysokim poziomie, bo ludzie wciąż szukają sposobu na zainwestowanie posiadanych pieniędzy. Dlatego pomimo stagnacji gospodarczej, nie należy raczej liczyć na spadek cen nieruchomości.
Stagflacja stanowi pułapkę dla gospodarki, ponieważ ciężko sobie z nią poradzić przez to, że spowolnienie gospodarcze i wysoka inflacja występują jednocześnie. W sytuacji spadku koniunktury, wzrost gospodarczy pobudzić może obniżka stóp procentowych. Rosnąca inflacja wymaga jednak podniesienia stóp procentowych, z czym od kilku miesięcy mamy do czynienia w naszym kraju. Są to dwa sprzeczne działania i rząd staje przed wyborem, które ze zjawisk wyhamować w pierwszej kolejności, kosztem tego drugiego. Do tej pory NBP przedstawiał scenariusz, w którym po opanowaniu pandemii będziemy mieli odbicie w gospodarce i kolejne lata wzrostu gospodarczego, a inflacja jest problemem jedynie przejściowym. Obecnie jednak widmo stagnacji, zdaniem ekspertów, staje się w naszym kraju coraz bardziej realne, a żeby jej uniknąć, rząd będzie musiał albo zwalczać inflację ryzykując poważny spadek koniunktury, albo zaakceptować bardzo wysoką inflację w imię zapewnienie wzrostu gospodarczego.