Straszenie firm RODO będzie traktowane jak przestępstwo
25 maja br. wchodzą w życie unijne przepisy o ochronie danych osobowych. Ze względu na niejasności związane z nowymi przepisami (nie zawsze wiadomo, co dokładnie jest wymagane i jak to się przełoży na codzienne funkcjonowanie firm) oraz groźbę wysokich kar, RODO budzi obawy wśród przedsiębiorców. Korzystają z tego oszuści, którzy szantażują firmy metodą „na RODO”.
Jak działają szantażyści?
Naciągacze wykorzystują fakt, że unijne przepisy są dość skomplikowane i mogą budzić wątpliwości pod względem interpretacji. Ich schemat działania polega na tym, że straszą firmy powiadomieniem GIODO, sądu i prokuratury o nieprawidłowościach, o ile dany podmiot nie kupi od nich określonych produktów i usług mających dostosować dokumentację, systemy informatyczne i procedury do wymogów RODO. Kwoty, których żądają, wynoszą nieraz po kilka tysięcy złotych. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że szantażyści podszywają się pod spółki faktycznie prowadzące działalność w zakresie ochrony danych osobowych. Przedstawiciele wspomnianych spółek stanowczo odcinają się od działań tego typu.
Inną formą szantażu jest wymuszanie zakupu certyfikatu. Tymczasem prawdziwe certyfikaty będą wystawiane po 25 maja przez określone podmioty. Dlatego jeśli zadzwoni do nas z taką propozycją telemarketer powołujący się na firmę czy instytucję, o której nigdy nie słyszeliśmy i której nazwa nigdzie nie była oficjalnie podana, nie dajmy się nabrać i nie kupujmy dokumentów niewiadomego pochodzenia.
Będą konsekwencje
Dotychczas obowiązujące polskie przepisy nie przewidują kar za straszenie wszczęciem postępowania administracyjnego – jedynie mowa w nich o straszeniu sprawą karną. Planowana jest jednak zmiana przepisów, która ma uwzględniać także inne formy szantażu. Przepisy powinny jednak rozróżniać szantaż od proponowania odpłatnej pomocy w usunięciu nieprawidłowości, ale bez groźby zgłoszenia ich gdziekolwiek. Ministerstwo Cyfryzacji kontaktuje się w tej kwestii z Ministerstwem Sprawiedliwości.