Jak odczujemy nowy podatek od handlu?
Podatek obrotowy to konsekwencja postulatów zawartych w kampanii prezydenckiej, a konkretnie chodzi o projekt ustawy „o podatku od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej”. W założeniu miał być uciążliwy dla największych sieci handlowych, czyli w praktyce – mających kapitał zagraniczny, takich jak Biedronka, Tesco, Lidl, Auchan, Carrefour czy Kaufland. Jednak w efekcie działań lobbystów podatek ten zamienił się w obciążenie finansowe dla wszystkich sklepów: zarówno tych małych, jak i dużych, włączając w to również sklepy internetowe. Jakie będzie miało to skutki dla klientów?
Co w zamyśle Prawa i Sprawiedliwości ma na celu podatek obrotowy?
Miał on walczyć z unikaniem opodatkowania w Polsce, które staje się udziałem wielu międzynarodowych korporacji, które działają na terenie naszego kraju. Ostateczny projekt ustawy przygotowywanej przez Ministerstwo Finansów zakłada, że podatek będzie progresywny, czyli sklepy (zarówno tradycyjne, jak internetowe) będą płacić trzy stawki podatków uzależnione od dochodów (0,7%,1,3% i 1,95%). Kwota wolna wynosi 1,5 mln zł, co ma uchronić drobnych przedsiębiorców.
Według prognoz ekspertów klienci znacząco odczują wprowadzenie tego podatku. Oblicza się, że średnio wzrost cen wyniesie ok. 0,9%. Najprawdopodobniej szczególnie odczują to osoby, które robią zakupy w małych osiedlowych sklepach czy zaopatrują się u lokalnych przedsiębiorców, gdyż tam podniesienie cen będzie szczególnie widoczne. Może się też okazać z czasem, że takie sklepy będą zamykane, gdyż staną się mniej konkurencyjne lub będzie się to wiązało z cięciami etatów czy zwolnieniami pracowników. Dostęp do lokalnych produktów od rodzimych producentów będzie utrudniony lub będą one znacznie droższe niż te pochodzące z zagranicy. Duże sklepy nie odczują tego tak bardzo i może się okazać, że ustawa zamiast walczyć z dużymi międzynarodowymi korporacjami, osłabi małe polskie biznesy.
Zyskać mogą zagraniczni przedsiębiorcy, którzy dla polskiego klienta będą sprzedawać produkty produkowane poza granicami naszego kraju. Na przykład: odzież czy obuwie tej samej marki produkowane w Polsce mogą być droższe niż te, które zostaną sprowadzone np. z Niemiec. Może się więc okazać, że dla rodzimego interesu będzie to duży cios, a konsument, chcąc wybrać polski produkt będzie musiał zapłacić więcej.
Zwolennicy podatku obrotowego ze strony PiS-u twierdzą jednak, że „regulacje węgierskie”, bo wzorowane na rozwiązaniach zastosowanych na Węgrzech, mogą przynieść wiele korzyści. Zdaniem szefowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Elżbiety Mączyńskiej może on dać budżetowi państwa 3 mld złotych rocznie, co będzie z korzyścią dla obywateli. Zmiana ta ma wiązać się również np. z podatkiem od reklam, dzięki czemu zmieni się być może planowanie przestrzenne i polityka związana z krajobrazem i ekologią. Kolejna sprawa to obciążenie hipermarketów kosztami badań żywności przez nich oferowanych – nierzadko niskiej jakości. Ma to w całokształcie przyczynić do zwiększenia jakości oferowanych przez nich usług i dbałości o klienta.